Koronawirus – czy na rynku wtórnym przybędzie mieszkań?

Pandemia koronawirusa zmieniła życie wielu ludzi, postawiła różne przedsiębiorstwa i firmy przed nową rzeczywistością. Biura nieruchomości, sprzedawcy, najemcy, kupujący czy też firmy budowlane zaczęły zastanawiać się, jak to będzie z sytuacją na rynku nieruchomości w trakcie oraz po zakończeniu epidemii. Czy możemy spodziewać się przybycia mieszkań na rynku wtórnym, a może nic się nie zmieni?
Sytuacja w Polsce jest na tyle różna od innych państw rozwiniętych, że trudno ocenić jak wszystko dalej się potoczy. Za granicą statystycznie na jedną transakcję na rynku pierwotnym przypadają około 3-4 transakcje na rynku wtórnym. W Polsce natomiast najczęściej można spotkać się z relacją, że na jedną transakcję na rynku pierwotnym przypada jedna na rynku wtórnym. O ile w innych krajach dochodzi najczęściej do zamiany mieszkań, stąd relacja 1 do 3-4, tak Polacy często decydują się na zachowanie starego mieszkania, np. pod wynajem bądź dla swoich dzieci.
Istnieją przypuszczenia, że pandemia koronawirusa spowoduje zmniejszenie różnicy cenowej pomiędzy rynkiem pierwotnym a wtórnym, w Polsce nie jest to nowe zjawisko. Już rok temu zaczęła zdobywać swoją popularność usługa flippingu.
W dobie pandemii koronawirusa trudno ocenić, co przyniesie nam przyszłość. Dużo osób straciło pracę, część firm walczy, aby nie osiągnąć bankructwa, niektórym obcięto etaty z pełnego na częściowy, a dodatkowo dochodzi do tego wszystkiego ciągle rosnąca inflacja, która zawsze wpływa znacząco na sytuację na rynku nieruchomości. Możemy na pewno spodziewać się zmian koniunkturalnych. Pozostaje tylko pytanie: czy w trudnej sytuacji osoby posiadające więcej niż jedno mieszkanie zdecydują się na sprzedaż? Czy w takim razie usługi flipperów staną się jeszcze bardziej popularne, aby odnowić nieruchomość i sprzedać ją z zyskiem? Pozostaje nam obserwować dalszy rozwój sytuacji i jakie zmiany nastąpią na rynku nieruchomości.